Sunday, 20 April 2008

Absolute Vintage

This time I will not post any triptychs or a picture of myself but I'll write about my favourite vintage shoes shops in London. Their names are Absolute Vintage and Blondie and they belong to the same owner. When I moved to London over a year ago and went first to the coolest ever Spitalfields Market (in terms of fashion I so much prefer it to the Portobello Market) I was really shocked with the amount of stalls selling clothes, shoes, food, art, accessories etc. This picture shows just a section of the market, there are also several alleys, in which more stalls are located. I wandered around with my boyfriend feeling really overwhelmed. We went to see the neighbouring market on Brick Lane, which is the most craziest thing you can ever imagine, with people of all ethnic groups and nationalities, buying and selling stuff, eating food from stalls with every possible cuisine of the world. There are so many vintage stores in the area that you can't count them all. We found Absolute Vintage by accident, having not read about it beforhand. Apparently they have the largest selection of vintage shoes in the UK, literally hundreds of shoes grouped by colour on most racks and on some by size (sizes 7-8 have a few separate racks). Moreover, they have a few hundreds of bags, numerous shelves of sunglasses and gloves, long rows of racks with clothes and hundreds of belts. They have also an admirable selection of clothes, shoes and accessories for men. I try not to go there too often as I always end up being upset by my indecision - it's just impossible for me to find one bag that I'd love so I don't buy anything. Today I wanted to find a nice navy blue small handbag and I've seen at least a dozen of those. Obviously I left empty-handed. Oh sorry, not so empty-handed, I bought a beautiful pair of shoes.

It's not allowed to take pictures in the shop but I managed to take three (one of them from outside the shop, which is allowed).
Another shop, Blondie, is smaller and really beautiful, with a smaller selection of clothes, footwear and accessories but it's still an admiringly great selection. I had my eye on wonderful brown and cream shoes from the 40s, they were however too large. If you dream of a particular colour, type of a heel or shoes from a specific time in the 20th century (be it the 40s or the 80s) you can be sure to find them in one of these shops. A visit to them is a must for every woman interested in fashion with a soul :)


Here is also another picture of the shop from my favourite weekly Time Out

Absolute Vintage website

To get a real sense of what these shops are about I recommend these virtual tour around the shops:

Absolute Vintage

Blondie

Addresses:

Absolute Vintage

15 Hanbury Street

Spitalfields

London E1 6QR

Blondie

Unit 2

114-118 Commercial Street

London E1 6NF

PS. No one has paid me to write this vignette, I did it purely to share my enthusiasm with you.

16 comments:

Anonymous said...

O moje słabe serce!!!

Alice said...

O Raaany! Ja bym tam chyba zemdlała z wrażenia! ;) Nie wiedziałabym gdzie oko zawiesić! Co przymierzyć, co kupić!? Tam musi być jak w raju;)
Jak będe w Londynie, to musze w takie miejsce zajrzeć.:)

Dziękuje Ci za miły komentarz :) Musze szczerze powiedzieć, że anonimowe komentarze potrafią czasem zasmucić...Szczególnie taki jak ten od "Wykwintnej" - gdy krytyka jest niekonstruktywna. Dlatego dziękuje Ci za wsparcie! :)

Anonymous said...

"żeteż" mnie tam jeszcze nie było... :):):)
ale chyba w takim miejscu dostałabym oczopląsu i nie wiedziała gdzie ręce wsadzic i gdzie skierowac wzrok... przy najbliższej bytności musze tam być :)

aga.pier

Aesthetikophilos said...

Dziewczyna_z_szafa: :)))

Alice Point: Ja tez pierwszy raz myslalam, ze zemdleje, i chcialam jak najszybciej wyjsc - za duzo wrazen! Dla mnie wyprawa w takie miejsca to swoisty masochizm, wiem, ze nie stac mnie na wszystko, co bym chciala, zdecydowac sie trudno, i latwo nadszarpnac budzet... Dobrze tez wybrac sie z kims, ja najczesciej lubie zakupy robic sama, ale tego rodzaju zakupy lubie robic z kims :)

Co do komentarza - niekonstruktywna krytyka jest potrzebna jak krowie krem na cellulit :) Pewne osoby po prostu nie rozumieja idei blogow modowych, ba - nie wiedza, po co moda w ogole istnieje i nie rozumieja, ze postrzeganie jej roli moze byc wzgledne.

Aga.Pier: Oczoplas gwarantowany :)

Anonymous said...

Chihiro do spółki z mocno przekonującym kursem funta sprawiasz, że aż się cała roztapiam i rozmarzam na myśl o TYCH sklepach z TYMI ciuchami w TYM WSPANIAłYM Londynie :)

Anonymous said...

Muszę tam kiedyś pojechać! Muszę! Cuda po prostu...ach szczęściara:)

Michalina Bigaj said...

Oglądam z wielką zadzrością - naprawde :)Robi ogromne wrażenie i potwierdza fakt że Londyn to takie podróżowe "must have" w przyszłe wakacje!

Anonymous said...

O rany, wśród tylu rzeczy w jednym miejscu nie trzeba byłoby latać po różnych sklepów w poszukiwaniu tej wymarzonej pary butów albo torebki! Fakt, z drugiej strony, dostałabym oczopląsu i spędziła chyba tam cały dzień, zanim bym cokolwiek wybrała, z moimi problemami w podejmowaniu decyzji :))

e.milia

Aesthetikophilos said...

Zosik: Ja bron Boze nie namawiam do zakupoholizmu, ale odrobina 'retail therapy' od czasu do czasu chyba kazdej z nas jest potrzebna :)

Poshash: Musisz :)

Michelle in Wonderland: Jesli chodzi o zakupy Londyn jest najlepszym miejscem na swiecie. Kazdy znajdzie tu cos dla siebie, czasem trzeba tylko troszke sie wysilic i podazyc mniej utarta sciezka...

E.milia: Tak, nie trzeba az tyle chodzic po roznych sklepach, gdzie po jakims czasie wydaje Ci sie, ze wszystkie maja ten sam asortyment. Na rynku i w sklepach vintage wszystko jest w pojedynczych egzemplarzach, co ma swoje plusy i minusy. Nie mozna np. zazyczyc sobie pewnych butow w innym rozmiarze :)

Anonymous said...

coś wspaniałego... mogłabym siedzieć tam cały dzień i oglądać wszystko po parę razy... Masz szczęście mając takie sklepy w pobliżu

marl said...

wow, wow, wow. Aż nie wiadomo, co napisać. Ale chyba należę do kobiet, które nie powinny sie znaleźć w takim miejscu:-)

styledigger said...

Oooo...niesamowite. Zastanawiam sie czy Polska kiedyś znajdzie sie na podobnym "zakupowym" stopniu rozwoju. I dochodze do wniosku, że chyba nie...

Aesthetikophilos said...

Anio: Szczescie i nieszczescie, bo czasem musze sie naprawde starac, by nie zaszalec zbyt mocno...

Marzycielka: Ha ha, tak jak pewnie wiekszosc z nas :)

Styledigger: Tez wydaje mi sie, ze Polska do takiego stanu nie dojdzie. Przede wszystkim, babcie i mamy nie maja tak wielkich szaf z tak dobrymi ciuchami i akcesoriami. Wojna, stan wojenny, powszechna bieda spowodowaly, ze bardziej cenilo sie nowe ubrania, a stare wyrzucalo sie (czesto przeciez noszono ubrania az do znoszenia) albo oddawalo. Wstyd bylo pokazac sie w starym ciuchu. Szkoda...

Choco said...

o RANY jaki raj, ależ ci zazdroszczę.

Anonymous said...

Zajrzałam przeczytałam, nie wszystko zrozumiałam, ale dałam rade :)
O tych bazarkach londyńskich juz mi koleżanki tam mieszkające opowiadały i to jest m.in. coś, czego tutaj we Włoszech nie ma. Wybieram sie do Londynu i z pewnością jak tylko czas pozwoli tam zajrzę.
Do Ciebie również będę zaglądała bo masz dobry gust i fajne pomysły :)

Aesthetikophilos said...

Wildrose: Dziekuje za mile slowa :) Londyn rzeczywiscie rozni sie od wielu europejskich miast swoim umilowaniem do uzywanych rzeczy, zauwazylam, ze w wielu krajach ludzie naprawde wola kupowac nowe rzeczy - tutaj niekoniecznie :)
Pozdrawiam :)