Friday, 8 February 2008

My birthday dress

Yesterday was my birthday and it was a good occasion to dress up for a dinner with my boyfriend in our favourite Thai restaurant. I bought this dress at French Connection a few days ago (one of my very few items bought on the sales this season), completely by chance - I actually went out during my lunch break to buy myself a salad and came back to work with two dresses (the other one will be here soon). But it was a bargain, discounted from £85 to a mere £20, so who wouldn't be tempted? It's a bit too short for me and I don't feel very confident in it as I don't really like showing off my legs, which I'm definitely not proud of. However, nice silk, beautiful colours and the pattern made me fall in love with this dress.

The pumps are vintage Salvatore Ferragamo, which I bought last spring in a vintage section of a cult London store Topshop. Leather is in three hues of dark blue and the shoes are very comfortable. The lady who owned them before me hasn’t worn them much as they were in a mint condition (not so much anymore). As far as I have problems with buying vintage clothes (I'm just 1,56cm and size XS-S and there are not many clothes that would fit) vintage shoes are a heaven for me! I have quite narrow feet in comparison with a standard British woman of the 21. century and wear a size 3-3.5 (that's European 36) and I guess a few decades ago women generally had smaller feet since I can easily find shoes that would fit me perfectly. The only problem really is the degree of damage of an item. I know a few stores in London where there are rows and rows of vintage shoes sorted by colours and one can easily spend ages trying everything on. I definitely have to go for shoe shopping soon, just by thinking about it I'm tempting myself :)

The painting is "Portrait of a young man" by Andrea del Sarto and the place is the Hotel Russell at Russell Square in Bloomsbury, surely one of the most beautiful and atmospheric hotel I've ever seen.





Dress - French Connection
Tights - Marks & Spencer
Shoes - vintage Salvatore Ferragamo

15 comments:

Anonymous said...

świetna sukienka!!

handmade4u said...

świetna sukienka!

Ryfka said...

Śliczna! Ta długość jest idealna. So 60s :) Pięknie wyglądasz.
Mówisz, że w Topshopie mają dział vintage? A do tego te wszystkie londyńskie ciucholandy... Ale Ci dobrze...

Anonymous said...

naprawdę, nie wiem dlaczego nie jesteś dumna ze swoich nóg. ja na Twoim miejscu byłabym :)
a sukienka cudna

Anonymous said...

O rany, ale boska kiecka! Wyglądasz świetnie, bez dwóch zdań.

kasiażynka said...

hej, ja mam szalenie podobny przekrój nóg. szczególnie podobne okolice łydki i pomimo, że czasami powodują grymas to dużo bardziej je lubię niż kiedyś :)

co tam, pozachwycam się sukienką jak inni. dobrze, że jest kontrast między długością (krótkością :) sukienki a długością rękawa. klasyczne i ładne zestawienie.

Anonymous said...

Sukienka bardzo ładne. I te książki w tle... Pięknie...

Anonymous said...

Jak wszyscy zachwycają się sukienką, to ja dla odmiany butami. Obcasików nie noszę jakoś, ale tych to kurcze zazdroszczę.
A co do rozmiarów, to dziwne.W moim ulubionym sklepie vintage są ubrania w prawie wyłącznie małych rozmiarach. O butach nie wspominając oczywiście. Na szczęście ja i tak zazwyczaj kupuję torebki.:)

Anonymous said...

Świetnie wyglądasz, sukienki mogę ci tylko pozazdrościc - lączy w sobie jednocześnie minimalizm i fantazję.
Pozdrawiam, będę wpadać!

agnieszka said...

o jej xD ja się szykowałam na niewiadomo jak dlugie myślenie nad angielskim a tu wszyscy po polsku ;)) Droga kolezanko ! ;) Małe jest piękne ! ;-) Jak Sztywniara zazdroszczęę ! :)

Aesthetikophilos said...

Dziekuje Wam wszystkim za mile komentarze :) Jak sie zaczyna blog zawsze na poczatku jest ten niepokoj, czy inne blogowiczki nie stwierdza: "Masz beznadziejne ciuchy i w ogole Twoj styl jest do bani". A tu prosze, sama przychylnosc i zyczliwosc (ale wiem, ze to dopiero poczatek) :)

Sztywniara: W Topshopie w centrum Londynu sa 4 pietra, i poza samymi ciuchami Topshopowymi sa roznej marki dzinsy, bizuteria dziesiatek firm, pol pietra z butami roznych marek, takze vintage, ciuchy vintage, cale pietro ubran innych firm. Mozna tez skorzystac z uslug nailbaru, fryzjera, baru zelkowego (cos w stylu Haribo) i zrobic mase innych rzeczy :) Ja tam przepadam na godziny i po wyjsciu mam dosyc zakupow na nastepny miesiac. Polecam wizyte jak zawitasz do krolowej :)

Jng: No nie jestem dumna :( Ba, najczesciej jakos je ukrywam w spodniach, choc moze powinnam sie przemoc - w koncu sa gorsze rzeczy niz moje nogi, nie mozna byc tak egocentrycznym.

Kasiej: To chyba przez ten wzrost, nie?

Pyza: Nie musisz nosic obcasow, Ty wyzsza jestes. Ja tez nie musze i nosze niezbyt czesto, ale czasem ladnie wygladaja i mam ochote.
Co do rozmiarow - mieszkasz w kraju, gdzie kobiety sa normalnych rozmiarow. Ja tutaj mam czasem problemy ze znalezieniem normalnych ubran w moim rozmiarze, a co dopiero vintage! Chyba, ze polegam na tych sprzed 50 lat, wtedy kobiety byly drobniejsze i szczuplejsze :)

Agnieszkaa: Bo tu nie trzeba po angielsku, to tylko ja pisze posty w tym jezyku, by nie bylo bariery jezykowej dla ewentualnych zagranicznych czytelniczek.

agnieszka said...

No ale o najważniejszym nie wspomniałam ! ;-) Kiecka świetnaa ! ;=] widzisz ja o bariere językową martwić sie nie musze, zadko kto mnie odwiedza ;-P wszystkie (Ty, Sztywniara, Kajakowo itd) mnie zainspirowalyście i chyba też swoją szafe otworze dla internautów ;]

Anonymous said...

Amazing outfit you have there and I'm so drooling over those shoes. And hey, there's absolutely nothing wrong with your legs so flaunt those pins with pride, girl!

Aesthetikophilos said...

Agnieszkaa: Dziekuje, bede Cie odwiedzac :)

Sanna: Thanks a lot! The shoes are really a gem, I was lucky to find them :)

Andy said...

wow. really cute dress.